Weekend na Helu czyli potocznie mówiąc – porażka :)

20090719-hel

więc jak to zawsze bywa padł w środku tygodnia głupi pomysł w stylu „a może pojedziemy na weekend nad morze – wypić browara na Helu”. niestety – jak zawsze – pomysł się przyjął i w piątek rano obraliśmy kurs na północ…

droga na miejsce – koszmar, jak tylko skończyła się autostrada i wjechaliśmy na S6 przyjebało takim deszczem, że Noe w czasie potopu doświadczył co najwyżej lekkiego kapuśniaczka… pierwszy raz w życiu widziałem ludzi zjeżdżających autami na pobocze, żeby przeczekać deszcz… oczywiście los był dla nas wyrozumiały i w Rumii przygotował dla nas kolejną niespodziankę w stylu „101 sposobów na umilenie podróży nad morze” – korek na 3 godziny… reasumując – trasa Poznań – Hel – 400 km – czas operacyjny 8 godzin… oł jeee!

z trzech dni ma miejscu mieliśmy dokładnie 3 godziny słońca, więc nie ma się co rozpisywać na temat pogody nad polskim morzem… ceny? jak zarabiasz w tydzień średnią krajową to w Juracie i Jastarni nie dość, że się najesz i napijesz to jeszcze na jakiś ciuch starczy [sajgonki – 40 zł, piwo – 15 zł i koszulka Armaniego – 900 zł… pikuś] :)